Choć zawsze poruszały mnie gesty solidarności i miałam potrzebę przynależności do jakiejś grupy, grup, choć kilku osób, jednej:), grup które mają swoje barwy, obyczaje, kod językowy…
…to nigdy nie zapomnę siebie w liceum na kursie KLANZY, kiedy w zabawie w reprezentowanie kontynentów, tak mocno utożsamiliśmy się z Europą, że odmówiliśmy kolegom z Afryki podzielenia się naszym PKB – czyli kilkoma krzesłami. Czujecie?!!
Jak więc zrobić tak, by przynależeć a równocześnie kogoś nie wykluczać? Nie dzielić swego świata na „my i wy” czy też „my i oni”? Nie doprowadzać do tego by nazwy państw, grup społecznych, diagnoz, czy też barwy nas dzieliły.
Bo co jeśli dana osoba ze spektrum autyzmu nie czuje się w pełni niebieska? Jeśli kiedyś była super niebieska, niemal granatowa a teraz jakby modra? Jeśli była tylko wewnętrznie niebieska a na zewnątrz zupełnie biała i dopiero teraz zbiera się na odwagę i staje się bladoniebieska? Jeśli jest wyraźnie niebieska i czerwona albo tęczowa, albo wszystko się pomieszało i przybrała kolor niebieskozielony, powiedzmy wprost… turkusowy. Co jeśli w każdej grupie przybierała inną barwę i nie wie już zupełnie jakiego jest koloru?!
Kwiecień miesiącem autystów!
…tych typowych, klasycznych,
…i tych z domieszką nadpobudliwości, zawieruszającej się uwagi czy też dominującego smutku,
…tych z niebywałą inteligencją zamkniętą w niemówiącym i nie współpracującym ciele,
…i tych z niepełnosprawnością intelektualną, którzy na uboczu w szkołach specjalnych,
…tych co gdzieś po drodze w zderzeniach z codziennością nabrali wyraźnych osobowościowych sznytów,
…ale też tych co tak się zmagali z życiem, że stoją okrakiem między neurotypowością a neuroatypowością i nigdzie nie czują się już „swojo”;